Relacja Karoliny:

„Pociąg PKP Przewozy Regionalne do Kato czeka na peronie trzecim. Pociąg odjedzie o godzinie 8:4.. . Pociąg PKP..." szumi pani w dworcowych głośnikach. Wraz z Panią Renatą Gęsiarz wpadamy do wagonu i rozsiadamy się przy oknie. Pociąg rusza, słońce świeci w twarz. Południe. Przesiadka na dworcu w Katowicach i dalsza podróż. W końcu wysiadamy na zewnątrz. Bielski dworzec jest odrażający, więc wydostajemy się z niego jak najszybciej. Po małych perypetiach, przy dokonywaniu decyzji, w którą stronę iść, docieramy do Centrum Wychowania Estetycznego im. Wiktorii Kubisz w Bielsku-Białej. Na miejscu wita nas córka patronki. W przytulnej świetlicy spotykamy już kilkoro uczestników z opiekunami. Pani przybliża nam plan całej imprezy i odpowiada na nurtujące nas pytania. Wybija piętnasta, następuje oficjalne powitanie i całą ekipą kierujemy się na obiad. Na tej 200 metrowej drodze do jadłodajni łapie nas burza, na szczęście przed deszczem udaje nam się uciec. Kierujemy się na warsztaty pt.: „CIAŁO –WYOBRAŹNIA-EKSPRESJA " prowadzone przez Pana Włodzimierza Pohla, aktora Teatru Lalek „Banialuka". Wszystkich uczestników urzeka sposób prowadzenia zajęć, zaskakujące ćwiczenia, a jeszcze bardziej – ich efekty. Po warsztatach szybciutko jemy kolację i udajemy się do Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, gdzie oglądamy spektakl „Nowe Wyzwolenie" St. I. Witkiewicza w reżyserii Eweliny Marciniak. Sztuka wzbudza we wszystkich wiele kontrowersji, nie mniej jednak pokazuje prawdziwie profesjonalną grę aktorską. Z tłoczącymi się w głowie myślami przejeżdżamy wspólnie do hotelu, gdzie udajemy się na upragniony spoczynek. Szybki przydział do pokoi, rozmowa poznawcza ze współlokatorkami i sen. Kolejny dzień zapowiadał się ciężko...

Z wielkim trudem zwlekamy się z łóżek o godzinie 7:30, jednak szybko się rozbudzamy. W powietrzu czuć ekscytację i ciekawość tego, co się wydarzy. Śniadanie i już jedziemy do CWE, gdzie czeka na nas niezwykły człowiek. Wchodzimy do Sali Lustrzanej, siadamy w kole. Drzwi się otwierają i naszym oczom ukazuje się niepozorny mężczyzna w podeszłym wieku: Tadeusz Malak, aktor, profesor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie, mistrz. Już po paru minutach siedzimy z szeroko otwartymi z zachwytu oczami. Ciekawie prowadzony wykład przeplatany jest niezwykłą recytacją polskiej poezji. Zauważamy, że profesor wielbi Herberta i Leśmiana. Pan Malak prosi o recytację któregoś z nas, uczestników. Następuje ożywienie. Znalazła się odważna. Pracujemy na konkretnym tekście, dokładnie omawiamy. Później na kolejnym. Profesor wzbudza w nas niemożliwe zainteresowanie tym, jak wiele kryje w sobie wiersz. Kończą się warsztaty „Słowa, słowa...". Żegnamy się z naszym mistrzem gromkimi brawami i podziękowaniami. Lekko przegłodzeni udajemy się na obiad, po którym następuje czas wolny do przygotowania się na konkurs zaplanowany na godzinę 15:00. Stres. Chyba robię się blada, bo Pani Gęsiarz proponuje wyjście na słońce. Szybka powtórka wiersza i prozy. Doprowadzam się do porządku. Rozpoczynają się przesłuchania. Siadamy wszyscy w przygotowanej sali. Tym razem nie czuć podekscytowania, a raczej zdenerwowanie. Organizatorzy dodają nam otuchy i atmosfera lekko się rozluźnia. Pierwsze wystąpienie, drugie... czwarte. Słyszę swoje nazwisko... Staram się nie dać po sobie znać, że stres zjadł mi już żołądek i napoczyna właśnie dwunastnicę, wychodzę na scenę. Nagle robi mi się jakoś lżej. „Najgorzej zacząć", jak ktoś kiedyś mądrze stwierdził. Proza, wiersz... schodzę. W prawdzie mam w świadomości, że nie było to najlepsze wykonanie, czuję ulgę, która nastąpiła po zejściu ze świateł reflektorów. Kolejnych wystąpień słucham już z pełnym zaangażowaniem, stres nareszcie opadł. Pani też wydaje się być spokojniejsza, co jeszcze bardziej mnie zrównoważa. Konkurs dobiega końca. Idziemy na kolację, podczas której zjawia się już mój tata. Pora do domu, koniec przygody 
Jak często życiem decydują przypadki... takie właśnie jak ten. Cały czas jestem przekonana, że wszystko, co udało mi się osiągnąć zalicza się właśnie do takich zdarzeń. Pierwszy w życiu konkurs recytatorski – szkolny, kończy się na V Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim dla Gimnazjalistów pod hasłem „PRZEBUDZENI DO ŻYCIA" w Bielsku-Białej. Wspaniałe doświadczenie: możliwość spotkania się z tak ciekawymi ludźmi, warsztaty, z których tak wiele wyniosłam, spotkanie z żywym słowem... Pani ma rację, chyba nie zdaję sobie sprawy z tego, gdzie się znalazłam. Jestem przekonana, że te wydarzenia zostaną w mojej pamięci na bardzo długo, a nawet na zawsze.

K. Biskup